Nadszedł czas eksplorowania restauracji znajdujących się na ul. Żurawiej. Choć już swoją ulubienicę w tej części miasta mam (Trattoria da Antonio) – i to się nie zmieniło – trafiłam na miejsce już mieszkańcom stolicy, ale turystom już mniej.
Podobno Zorza powstała w miejscu już legendarnego Cafe 6/12, którego nie było mi dane odwiedzić. Zorza nie jest typową restauracja. Nazwałabym to raczej pubo-kawiarnią z bardziej rozbudowanym menu.
Samo wnętrze urzeka. Przepiękne wysokie sufity dodatkowo podkreślono robiącymi wrażenie lampami. Lokal nie jest zbyt duży, ale dzięki wysokości pomieszczenia zyskuje na dodatkowej przestrzeniu. Dużo stolików w różnych formach pozwala na pomieśczenie nawet kilkadziesiąt osób. W centralnym punkcie, vis a vis wejścia, zanjduje się równie efektowny bar ozdobiony kwiatami. Wnętrze nie jest skromne, a wręcz czuć w nim nutkę przepychu. To co na pewno urzeka to stoliki rozstawione na zewnątrz, które w cieplejsze dni tworzą otwartą atmosferę tego miejsca.
Zorza jest przepełniona ludźmi. Może to zasługa dnia i godziny, w której ją odwiedziłam (sobota 13.00), ale w tym czasienaprawdę trudno było znaleźć wolny stolik, a drzwi się nie zamykały. Gwarno, wesoło i dla mnie trochę za głośno jak na obiadową porę. Karta menu była rozbudowana jak na klubo-kawiarnię, ale nie można jej porównywać z restauracyjną. W moim odczuciu jest to miejsce po prostu do spędzania czasu ze znajomymi przy kawie czy też piwie, gdzie można coś przekąsić jak się zgłodnieje. I w tej roli Zorza sprawdza się świetnie. Smaczna kawa, dobre piwo i całkiem niezłe jedzenie.
Na moim stoliku wylądował panierowany, wieprzowy sznycel gigant podawany z jajkiem sadzonym i cytryną (24,20zł), burger z kurczakiem, pikowaną marchewką i sosem majonezowo-miodowym (21,90 zł) i burger z soczystej mieszanki wołowiny, idealnie wysmażony podany z domowym ketchupem i zarumienioną brioszką oraz karmelizowaną cebulką (22,70 zł) do tego wszystkiego tymiankowe frytki ziemniaczane z aromatycznym truflowym majonezem (14,50 zł).
Opisy dań zasługują na ich przytoczenie – rozbudzają fantazję, ale czy oczekiwania zostały zaspokojone? W większości tak -wchodząc do Zorzy nie oczekujemy wykwintnej kuchni, a raczej szybko podanych „przekąsek”. I tak też było: smaczne burgery z dobrze przygotowanym soczystym mięsem i naprawdę aromatyczne frytki wzbogacone tymiankiem. Oczywiście burgery nie pobiły w smaku moich ulubionych z Między Bułkami, ale były dobre i przygotowane ze świeżych produktów.
To co szczególnie zasługuje na duże brawa to przemiła obsługa. Pomocny kelner, który potrafi doradzić, podpowiedzieć w kwestii dań czy też napojów, a do tego obsługuje w sposób nienachalny, bez zbędnego przymilania się, to naprawdę rzadkość i za to wielki plus dla Zorzy. Spodobało mi się również menu wywieszone przed wejsciem do Zorzy. Moim zdaniem powinien to być standard dla wszystkich kawiarni, pubów czy restauracji.
Zorzę polecam dla zaspokojenia głodu i dodatkowej dawki kofeiny. Ja chętnie wybiorę się tam w jakiś spokojniejszy dzień by móc w samotności nacieszyć się tym wyjątkowym wnętrzem przy filiżance gorącej kawy.