I ponownie przeniosę Was we włoskie klimaty. Muszę przyznać, że Trattoria da Antonio to restauracja, w której najczęściej bywam od momentu przeprowadzki do Warszawy. Nie tylko włoska kuchnia przyciąga jak magnes, ale równie włoski właściciel. Na stronie internetowej restauracji można przeczytać „Trattoria da Antonio powstała z naszej namiętności do kuchni Włoskiej oraz stylu życia barwnej i gorącej Sycylii” i nie są to puste słowa, ale faktycznie znajdują odzwierciedlenie w rzeczywistości. Za każdym razem, kiedy tam jestem słychać głośne rozmowy gości z właścicielem, który często przechadza się po swoim lokalu zagadując gości.
Trattoria da Antonio początkowo urzekła mnie swoim wystrojem. Przechodząc wzdłuż ulicy Żurawiej w kierunku Alei Jerozolimskich zauważyłam piękne wnętrze – ciepłe, rozświetlone i z dużą ilością drewna. Już wtedy wiedziałam, że muszę tam pójść. Od wewnątrz restauracja wygląda jeszcze lepiej. Na cełej jednej ścianie, za barem, starannie poustawiane są wina i inne alkohole. Stoliki do wyboru do koloru – pod oknem, na środku sali, 2-4 osobowe, a także takie, które pomieszczą liczną rodzinę. Tuż pod oknem elegancko prezentuje się witryna z deserami. Z okien rozciąga się widok na niezbyt ruchliwą ulicę, dzięki czemu można obserwować życie Warszawy bądź po przeciwnej stronie na dziedziniec i piękną roślinność. Dodatkowo – dla bardziej wybrednych – restauracja posiada drugą salą, gdzie stoliki i całe wnętrze jest odrobinę mniej surowe i bardziej nastrojowe. Główna sala natomiast sprzyja wesołym rozmowom i polecam ją tym, którzy lubią przebywać wśród ludzi.
Dla rodzin z dziećmi znaleziono równie dobre rozwiązanie. Z głównej sali został wydzielony tzw. „kącik zabaw dla dzieci”, który jest osobnym pomieszczeniem. Są tam przygotowane różne atrakcje dla dzieci, które mogą bawić się pod okiem opiekunki. Rodzice natomiast mają cały czas widok na swoje pociechy, ale w spokoju mogą delektować się pysznymi daniami jakie oferuje restauracja.
Na każdym stole przygotowany jest papierowy ręcznik na rolce dla gości. Proste, a zarazem takie domowe rozwiązanie bardzo mi odpowiada. Nadaje miejscu jeszcze bardziej przyjaznego charakteru. I oczywiście na stołach nie może zabraknąć pysznego jedzenia. Na powitanie każdy z gości może skosztować pysznej włoskiej ciabatty: naturalnej bądź z suszonymi pomidorami podawanej na ciepło w towarzystwie oliwy z oliwek z czosnkiem, papryczką i liściem laurowym.
Jako danie główne wybrałam danie polecane przez szefa kuchni TAGLIATELLE ANTONIO (34 zł) czyli szpinakowe tagliatelle z melonem, prosciutto crudo, krewetkami i szafranem w sosie śmietanowym. Sama nazwa z menu brzmi niezwykle fantazyjnie i danie tak samo smakuje. Uwielbiam krewetki w każdej postaci, ale powiem szczerze, że jeszcze nigdy nie miałam okazji spróbować ich w towarzystwie melona. Połączenie to jest niezwykle egzotyczne i bardzo smaczne. Idealnie nadaje się na posiłek letnią wieczorową porą, ale nie tylko.
Na stole wylądowała również pizza QUATTRO STAGIONI (27 zł) z mozzarellą, szynką, pieczarkami, karczochami i oliwkami. Każdy kawałek pizzy miał jeden z wymienionych składników. Osobiście nie jestem zwolenniczką tego typu rozwiązania, ale ponieważ pizze w Trattorii są jednymi z lepszych jakie jadłam i tę niedogodność można wybaczyć. Pizza oczywiście na cienkim, włoskim cieście z odpowiednią ilością dodatków i oliwą do polania.
Ostatnim daniem zamówionym w restauracji była pasta BUCATINI BOLOGNESE (31 zł) z sosem pomidorowym, mielonym mięsem wołowym posypane parmezanem. Makaron był bardzo dobry, ale byłby idealny i bardziej aromatyczny, gdyby dodano odrobinę więcej przypraw. Porcje niestety były tak duże, że nikomu nie starczyło już miejsca na deser, ale dla podtrzymania włosiej uczty nie mogło zabraknąć Caffe Latte (12 zł).
W porze wakacyjno-letniej restauracja wychodzi z lokalu na ulicę, tworząc tam przyjemny „ogródek” pod gołym niebem. Na uznanie zasługuje duża liczba stolików nie tylko wewnątrz ale i na zewnątrz i uczucie przestrzeni nawet wśród gości, co bardzo cenię w restauracjach. Dodatkowo bardzo dobra i miła obsługa kelnerów. Kelnerzy nastawieni są na gości, służą radą i pomocą, a także stale obserwują sytuację przy stolikach i są na „każde” zawołanie gości.
Podsumowyjąc restaurację Trattoria da Antonio zaliczam jak do tej pory do najlepszego włoskiego lokalu, w którym byłam w stolicy, gdzie za standardową cenę warszawską można pysznie zjeść i się najeść w przemiłej atmosferze. Zapraszam Was serdecznie do odwiedzenia tego miejsca, jeśli ktoś jeszcze nie miał przyjemności.