Już od dłuższego czasu miałam zamiar wybrać się do gdyńskiego Śródmieścia. Padło na dzisiejsze popołudnie.
Uwielbiam miejsca, do których w ciągu dnia można zjeść śniadanie, obiad, a wieczorem napić piwa ze znajomymi. Śródmieście właśnie takie jest. Przyciąga klientów o każdej porze dnia i nocy. Ok, może trochę przesadziłam z tą nocą, ale do późnego wieczora można siedzieć.
Śródmieście znajduje się w miarę blisko stacji SKM i rzut beretem od Batorego – lokalizacja idealna dla osób często odwiedzających Gdynię.
Wystrój w stylu industrialnym tworzy bardzo charakterystyczny klimat, jest przytulnie i miło. Można tu zagrać w gry, które dostępne są zaraz obok książek, które również mogą umilić nam czas. Z drugiej strony nie zdarzyło mi się nigdy czytać książki pożyczonej w restauracji. Inaczej jest z grami – do grania mam swoje ulubione miejscówki, ale o tym innym razem 😉
Sprawa najważniejsza: jedzenie. Śródmieście znane jest z burgerów serwowanych w metalowych koszyczkach. Jednak nie ten smakołyk został przeze nas dziś skonsumowany. Ja zamówiłam sałatkę Cezar, a Mateusz Pancakesy z syropem klonowym.
Przyszliśmy do Śródmieścia w momencie, kiedy menu śniadaniowe nie było już serwowane. Mimo to, Pancakesy z syropem klonowym, które podawane są poranną porą, zostały nam przyrządzone – plus za indywidualne podejście!
Porcja naleśników była większa niż sobie wyobrażałam. Podane z migdałami i syropem były bardzo smaczne i syte.
W sałatce najciekawszym dodatkiem był sos cezar, który dobrze komponował się z serem, kurczakiem, podsmażanym boczkiem, sałatą rzymską i grzankami.
Jedzenie zamawia się samemu, co zaznaczone jest na samym dole menu. Jeżeli ktoś nie jest stałym bywalcem, bądź nie doczyta karty do końca, zapewne jest zmuszony w nieskończoność czekać, aż ktoś odbierze zamówienie. Dla mnie forma płacenia od razu przy składaniu zamówienia jest bardzo wygodna, nie trzeba czekać, aż kelner nas zauważy, poda rachunek, my go zapłacimy… Cała procedura przebiega znacznie szybciej [gorzej z pamiętaniem o napiwku 🙂 – dop. Mateusz]